Prawnicy

Orzecznictwo sądów powszechnych w sprawach dotyczących zwrotu kosztów ubezpieczenia niskiego wkładu własnego?

Temat kosztów związanych z ubezpieczeniem niskiego wkładu, który jest nieodzownie związany z zagadnieniem kredytów hipotecznych powraca do klientów banków jak bumerang. Jest to pokłosie możliwej do zaobserwowania zmiany linii orzeczniczej, z jaką spotykamy się w ostatnich miesiącach. Jednakże, aby przejść do omówienia orzecznictwa sądów powszechnych w sprawach dotyczących zwrotu kosztów ubezpieczenia niskiego wkładu własnego przypomnijmy w czym tkwi problem związany z przytoczonym ubezpieczeniem.

Banki, oferujące w Polsce kredyty hipoteczne, próbując się jak najlepiej zabezpieczyć przed możliwym ryzykiem braku spłaty owego kredytu ze strony klientów, wprowadzały coraz to nowe narzędzia, które w dużej mierze obciążały właśnie ich czyli konsumentów. Jednym z nich było tak zwane ubezpieczenie niskiego wkładu. Klient, który nie był w stanie przy początku transakcji pokryć określonego procentu wartości kupowanej nieruchomości (na przykład 10% wartości nieruchomości) był obarczany przez bank suplementarnym ubezpieczeniem, które pokrywało ryzyko banku z tytułu wpłaty za ten wspomniany, dodatkowy procent, który „opłacił” bank.

W rzeczywistości instytucja ubezpieczenia niskiego wkładu była wyimaginowaną formą zwiększania kosztów, jakie ponosił konsument w związku z otrzymaniem od banku kredytu hipotecznego a z drugiej strony łatwym zarobkiem dla banków. Problemami związanymi z prawidłowością ich zastosowania zajmowały się sądy powszechne w Polsce od dłuższego czasu, stąd też niniejszy artykuł ukaże najważniejsze aspekty, jakie zostały przez nie zbadane.

Pierwszym, jakże ważnym problemem związanym z ubezpieczeniem niskiego wkładu proponowanym przez banki podczas przyznawania kredytu hipotecznego na zakup mieszkania jest fakt, że stronami uposażonymi w tymże ubezpieczeniu jest bank oraz instytucja ubezpieczeniowa, a nie, jakby mogło się zdawać klient banku, starający się o kredyt. Innymi słowy, chwili zajścia zdarzenia objętego ubezpieczeniem, czyli barku spłaty kredytu przez konsumenta to bank, jako uposażony otrzymuje spłatę kredytu, zaś sytuacja konsumenta jako finansującego ubezpieczenie nie ulega zmianie – nadal jest ona obowiązany do spłaty kredytu – do wysokości podlegającej ubezpieczeniu i wypłaconej przez ubezpieczyciela – na rzecz zakładu ubezpieczeń, w pozostałej wysokości – na rzecz Strony pozwanej.

W zaistniałej sytuacji kredytobiorca jest najbardziej poszkodowaną stroną, gdyż de facto to on pokrywa koszt ubezpieczenia, jednak nie dostaje w zamian za to jakiegokolwiek ekwiwalentu, gdyż chronionym podmiotem jest uposażony bank. Ten problem został zbadany przez Sąd Apelacyjny w Warszawie, który w jednym z wyroków (wyroku z dnia 20.11.2013 r. wydanym w sprawie prowadzonej pod sygn. akt VI ACa 1521/12) stwierdził, iż „(…)skoro konsument nie jest stroną ani też uposażonym z umowy ubezpieczenia to powstaje sytuacja, w której nie odnosi on żadnych korzyści z tej umowy, zabezpieczającej wyłącznie interesy Banku, ponosząc jednocześnie odpowiedzialność regresową z tego tytułu i w efekcie pozwany przerzuca na konsumentów ryzyko prowadzenia działalności gospodarczej“. Trudno się z tą opinią nie zgodzić.

Kontekstem ekwiwalentności zajął się również wrocławski Sąd Okręgowy, który orzekając w dniu 18.06.2015 r. w sprawie o sygn. akt II Ca 436/15 zauważył, że iż „korzyść” odniesiona w związku z udzielonym kredytem „nie świadczy o jakiejkolwiek „ekwiwalentności” świadczeń stron, skoro niezależnie do zawartej umowy ubezpieczenia powodowie i tak mieli obowiązek spełniać te same świadczenia główne na rzecz banku, a zatem uiszczać na rzecz banku takie same obciążenia z tytułu umowy kredytu”.

Po drugie banki z reguły nie informowały konsumentów o jakichkolwiek warunkach omawianego ubezpieczenia niskiego wkładu, nie dając możliwości wyboru towarzystwa ubezpieczeniowego, rodzaju ubezpieczenia, kwoty ubezpieczenia itp. (najczęściej były to towarzystwa ubezpieczeniowe należące do grupy kapitałowej banku albo ściśle z nim współpracujące). Ten zaś problem był treścią wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie, VI Wydział Cywilny z dnia 23 sierpnia 2011 r. (sygn.akt VI ACa 262/11), który to napisał w nim, iż w jakichkolwiek stosunkach z konsumentami bank powinien informować o wynikających z umowy uprawnieniach, nie wykorzystywać uprzywilejowanej pozycji banku, jako profesjonalisty przy zawieraniu jakiejkolwiek umowy i przede wszystkim rzetelnie traktować konsumenta jako równorzędnego partnera umowy.

Co więcej, za niezaprzeczalnie sprzeczne z dobrymi obyczajami sąd uznał działania zmierzające do niedoinformowania i wywołania błędnego przekonania u konsumenta, wykorzystujące jego niewiedzę lub naiwność. Niewątpliwie są to działania nieuczciwe, nierzetelne, odbiegające od przyjętych standardów postępowania. Wedle warszawskiego sądu, sprzeczność z dobrymi obyczajami działań strony pozwanej przejawia się w procedurze dotyczącej zawierania umowy, związanej z brakiem indywidualnego ustalenia postanowień umownych. Niedoinformowanie oraz działania zmierzające do dezorientacji Strony powodowej wynikało również z braku możliwości wcześniejszego zapoznania się z dokumentami.

Jednakże najważniejszym problemem, jakim zajęły się sądy powszechne jest fakt uznania opłat związanych z ubezpieczeniami niskiego wkładu, jako klauzul abuzywnych, czyli takich zapisów umownych, które są wyłączone ze stosowania czyli po prostu są bezprawne. Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów w wyroku z dnia 6 sierpnia 2009 r., wydanym w sprawie o sygn. akt XVII AmC 624/09, za niedozwoloną uznał klauzulę umowną dotyczącą niskiego wkładu, pisząc w w/w orzeczeniu iż: (…) zakwestionowane postanowienie naraża konsumenta na koszty, które w żaden sposób nie wynikają z wykonania umowy, a powodowane są wyłącznie brakiem staranności i lojalności w wykonywaniu zobowiązania przez bank.

Z uwagi na powyższe, uznać należy, że przedmiotowe postanowienie wzorca umowy nie tylko stoi w sprzeczności z dobrymi obyczajami, lecz w sposób rażący narusza interes ekonomiczny konsumenta. Nie zachodzi bowiem ekwiwalentność i proporcjonalność pomiędzy ponoszonym przez kredytobiorcę kosztem a celem, dla którego konsument taki koszt ponosi.” Klauzulę tą można znaleźć w rejestrze klauzul pod pozycją 6068.

Podsumowująca, należy zauważyć, że koszty związane z opłatami ubezpieczenia niskiego wkładu są niczym innym, jak tylko bezprawną praktyką banków, które w każdy możliwy sposób chcą zarobić na swoich produktach, maksymalnie obciążyć wszelkimi opłatami swoich klientów, stając się jednocześnie jak najbardziej zabezpieczonymi. Warte wskazania jest, że dzięki gruntowemu i rzeczowemu zbadaniu spraw związanych z omawianym ubezpieczeniem przez sądy powszechne w Polsce powyżej opisana praktyka będzie mogła być wyeliminowana z codziennej praktyki banków.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.