W temacie UNWW, czyli ubezpieczeń niskiego wkładu własnego zrobiło się głośno kilka lat temu. Wiele osób ruszyło wówczas do sądów, ubiegać się o zwrot należności i uczciwe potraktowanie. Pojawiło się też stanowisko związane z klauzulą niedozwoloną w takich umowach. Co to konkretnie oznacza?
- Czym jest ubezpieczenie niskiego wkładu własnego?
- Czym jest klauzula niedozwolona?
- UNWW a klauzula niedozwolona – co na to prawo?
- Jak realnie klauzule niedozwolone wpływały na umowę ubezpieczenia?
Czym jest ubezpieczenie niskiego wkładu własnego?
Ubezpieczenie niskiego wkładu własnego, czyli w skrócie UNWW to oferta, którą banki proponują klientom nieposiadającym wystarczającej kwoty wkładu własnego. Jeżeli kredytobiorca nie jest w stanie przedstawić minimum 20%, możliwe jest pokrycie brakującej kwoty przez ubezpieczenie. W ten sposób dostaje się szansę na uzyskanie kredytu i kupno wymarzonej nieruchomości. Było to bardzo popularne szczególnie kilkanaście lat temu, zwłaszcza w kontekście kredytów walutowych (franki szwajcarskie), dziś nie jest to już tak często spotykane, niektóre banki nadal jednak mają tę opcję w swojej ofercie.
Czym jest klauzula niedozwolona?
Czym w ogóle jest klauzula niedozwolona? Pojęcie to często się pojawia, gdy chce się określić, ze pewne zapisy w umowach czy regulaminach są bezprawne. Innymi słowy, zamiast pomagać klientom, ograniczają ich możliwości oraz prawa, co uniemożliwia im w pełni korzystać z przysługujących im możliwości. Czasem klauzule niedozwolone wynikają z nieświadomych błędów, a czasem, co niestety jest częściej spotykane, stają się świadomym działaniem, mającym na celu ochronę własnych interesów, w zamian za wykorzystanie klienta. Z tym też zazwyczaj można się spotkać w przypadku umów UNWW.
UNWW a klauzula niedozwolona – co na to prawo?
Jak zostało wspomniane, UNWW było często oferowane klientom, którzy nie mieli wystarczających środków do pokrycia minimalnego wkładu własnego, zwłaszcza w przypadku osób biorących kredyty walutowe, jak te we frankach. Udowodniono, że umowy ubezpieczeniowe były z góry narzucane przez banki, a klienci nie mieli na nie żadnego wpływu, co więcej – zazwyczaj były pisane językiem trudnym do zrozumienia i z użyciem wyrażeń skomplikowanych i niejednoznacznych. W praktyce kredytobiorcy podpisywali więc niezrozumiałe dla siebie pisma i co więcej, albo się na to zgadzali, albo tracili szansę na kredyt.
Jak realnie klauzule niedozwolone wpływały na umowę ubezpieczenia?
Biorąc pod uwagę niedozwolone zapisy i ich formę, tworzyło się iluzję ubezpieczenia, które tak naprawdę nie chroniło kredytobiorcę, a wyłącznie interesy banku. To konsument był obciążony wszystkimi kosztami, a umowy nie określały, kto jest beneficjentem ochrony. Klient nie miał możliwości ustalenia swoich praw i obowiązków, a także nierzadko omijano w zapisach kwestie związane z kosztami, ich wysokością oraz sposobem spłaty.
Choć teoretycznie ubezpieczenie miało pokryć brakującą część wkładu i być spłacane tylko do momentu określenia minimalnej granicy, w praktyce okazywało się, że umowy narzucały opłaty za składki nawet po osiągnięciu tego limitu. Innymi słowy, maksymalny czas trwania ubezpieczenia nie zostaje jasno określony.
Ubezpieczenie niskiego wkładu własnego jest spoko, ale trzeba dobrze obliczyć, czy to się opłaca, a bank przypadkiem nie próbuje wykorzystać kiepskiej sytuacji klienta.
Myślałam, że ubezpieczenie kredytu jest dla nas, żeby nas chronić. A tu proszę, nawet tu mogą być klauzule abuzywne…